wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 17

Oderwalismy się od siebie jak oparzeni.
*** oczami Nicole ***
Powstrzymywalam się by. Nie wybuchnąc śmiechem. Ledwo mi się udało. Harry był prestraszony widziałam to w jego oczach.
- No tato chciałeś porozmawiać, więc chodzmy na dół.-powiedziałam.
Zeszlismy na dół w milczeniu. Usiadłam z Harrym na kanapie, a moi rodzice na fotelach obok.
- Nicole, może przedstawisz nam swojego..... Kolegę.? - zapytała moja mama. Jeszcze nigdy nie wiedzialam moich rodziców tak zdezorientowanych. Nie wiedzieli jak mają się zachować, a ja się świetnie bawiłam. Przez poronienie mamy jeszcze bardziej się od nich oddaliłam i nie mialam z tego powodu wyrzutów sumienia.
- Oczywiscie. Mamo, tato, to jest Harry. Harry to moi rodzice. -  powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Ten z tego zespołu, który tak wielbisz? - zapytał mój tata.
- Tak, jestem w boys bandzie, którego państwa córka jwst najlepszą fanką. - powiedzial Harry uśmiechając się. Po rozmawialiśmy trochę o tym jak się poznaliśmy itd. Kochałam moich rodziców, ale miałam tego dosyć. Udało mi się zakończyć rozmowę i poszliśmy do mojego pokoju.
- Nicole, a tak w ogóle to co ty zamierzasz studiować?-Zapytał
- Jezu Harry!  Zapomniałam z tego wszystkiego, że musze wysłać papiery. Zostały mi tylko... Hmmm... Dzisiaj jest 28 tak? No to zostały mi 2 dni. Muszę wyslac je dzisiaj. Kuźwa gdzie ja je położyłam.? Aha!  Już wiem!
- Kochanie, czy ty mówisz do siebie, czy jednak do mnie?
- oj Harry, Harry. Bardzo zabawne. Ha ha ha - powiedziałam z ironią.
- Dobra dawaj te papiery. Zaraz je sprawdzimy i pojedziemy wysłać? Co ty na to?
- Dziękuję. Super pomysł. - powiedziałam zadowolona.
Wyciągnęłam podanie do Collegu. Chciałam studiować prawo. To było moje marzenie od kilku lat. Siedzialam przy biurku przeglądając papiery. Harry stał za mną i patrzył na nie przez moje ramię.
- Nicole! Dlaczego nam nie powiedziałaś o swoich urodzinach? Przecież miałaś je 7 dni temu, a my nawet nie założyliśmy Ci życzeń. A co dopiero prezent.
- oj kochanie. Nie złość się. Dostalam od was prezent, który jest naaaajlepszy na całym świecie. *** oczami harrego ***
Ale kiepsko wyszlo z tymi urodzinami. Jeszcze oskemnastka.
- No ale moglas nam powiedzieć. Przecież stalas się już pełnoletnia. Musimy to uczcić. Zbieraj się. Jedziemy do chlopakow. Na pewno są w domu. Po drodze zajedziemy na pocztę wysłac dokumenty. Dobrze moja sędzino?
- Dobrze mój.... Hmmm... Jakby cie tu nazwać.? - mowila Nicole udając, że bardzo się nad tym zastanawia.
- Nicole, chodzmy już.
- No ok. Już idziemy. - powiedziała.
Zeszlismy na dół,  Nicole pożegnała się z rodzicami i ruszyliśmy w stronę domu chłopaków i mojego. Po 20 minutach byliśmy na poczcie. A po kolejnych w domu.
Dobrze, że miałem klucze od domu, bo drzwi były zamknięte. Weszliśmy do środka. Nikogo nie było na dole. Pewnie jeszcze śpią. Dochodziła 12,więc Liam powinien niedługo wstać. I tak było. Nie minęło 15 minut i do kuchni wszedł Liam z Niallem. Przywitaliśmy się z nimi po czym zabraliśmy się za jedzenie kanapek przygotowanych przeze mnie i moją dziewczynę. Oczywiscie ona nie jadła. Wmówiła chłopakom, że jadla za nim przyszli. Oni uwierzyli, ale ja znałem prawdę. Nie wiem co się z nią dzieje. Przecież jest piękna. Nir musi się odchudzać. Kocham ją za charakter, a nie za wygląd. Martwię się, że może to się źle skończyć.
Gdy Niall już nie miał siły jeść zeszli na dół Louis z Zaynem. Oni również przywitali się i zasiadli do stołu. Nicole do robiła kanapek. Gdy już wszyscy byli najedzeni było w pół do trzynastej.
- Chłopaki muszę wam coś powiedzieć.- zacząłem. - Dzień po premierze naszego filmu, czyli 8 dni temu Nicola miała urodziny. Kończyła 18 i nic nam nie powiedziała.
- Nicole! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz!? Dlacego nam nie powiedziałaś!? Nawet nie założyliśmy Ci życzeń! A co dopiero prezent! - wrzucał z siebie irlandczyk.
- Ej, Niall. Spokojnie, nic się nie stało. Daliście mi najlepszy prezent w życiu. Wiecie ile dziewczyn chciałoby być na moim miejscu? -  mowila Nicole.
- No niech Ci będzie, ale żeby mi to bylo ostatni raz. Pamiętaj! - powiedzial Zayn.
- Dobrze, dobrze.
*** oczami Nicole ***
Powstrzymywalam się od smiechu. Nie myślałam, że chlopaki będą się tak tym przejmować. Usiedlismy na kanapie w pokoju dziennym chłopaków.
- No dobra Nicole. Miałaś urodziny, więc wybieraj film. Możesz nawet jakiś romantyczny. Przeżyjemy. - powiedział Zayn. Zastanawiałam się co mam wybrać.
- No ok. Wybieram Toy Story. - powiedziałam po czym spojrzałam na Liama, który za chwilę przytulał się do mnie.
- Ej Liam już wystarczy. - szepnęłam próbując zaczerpnąć powietrza. Puścił mnie poszedł włożyć płytę do otwarzacza DVD. Blondyn oczywiście przyniósł pełno przekąsek. Ja nie mialam zamiaru na nie patrzeć, a co dopiero jeść. Już za chwilę wszyscy oglądaliśmy bajkę uwielbianą przez Liama.
Louis cały czas był nieobecny. Nie wiedziałam co się z nim dzieje. Postanowiłam mu pomóc.
- Louis, możemy porozmawiać.? - zapytałam pod koniec bajki. Wszyscy się na mnie spojrzeli nie wiedząc o co chodzi.
- Jasne młoda. Chodźmy do mojego pokoju. - powiedział, ale niezbyt zainteresowany.
Po chwili byliśmy u niego. Usiadł na łóżku. Usiadłam na przeciwko niego.
- Louis, co się dzieje? Jesteś taki nieobecny od samego rana.
- Nic się nie dzieje mała. Po prostu nie mam humoru. - próbował się wykręcić, ale ja wiedziałam, że mu się to nie uda.
- No i właśnie o to mi chodzi. Nie masz humoru. Czy to nie jest dziwne? Przecież ty zawsze masz humor i dobrze o tym wiesz. Co cię męczy? Nikomu nie powiem.
- No bo... Ja... Noo. Ja się zakochałem.
===============
Heej!  Przepraszam za opóźnienie. Mam nadzieję, że się spodoba. Mi ogólnie ten rozdział nie przypadł do gustu. 
Rozdział jest niestety bardzo krótki. Mam pomysł na dalsze rozdziały,  ale za nim do nich dojdę to musze coś wymyślić pomimo tego, że jest trudno.
 

1 komentarz: