piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 12


 Przybliżyłem się do niej i nasze usta złączyły się w pocałunku. W pocałunku, ktory był najlepszy w moim życiu . Chciałem, by ta chwila trwała wiecznie. Nagle do pokoju wpadli chlopaki . My Oderwalśmy się od siebie, a oni zaczeli się śmiać.
- no nareszcie jestescie razem. Juz nie moglem sie doczekac! -  krzyknął Niall, a my jeszcze bardziej sie roześmieliśmy.
- oni napewno nie są razem. Nicole zaraz powie ze hazze ukąsił wąż, a ona chciala wyssac jad, żeby mu sie nic nie stalo.  Nie pamietacie jak było u nas?  My tylko rozmawiamy- powiedzial a na jego twarzy przez cały czas byl usmiech. Spojrzałem na Nicole i zobaczyłem, że ją też to rozśmieszyło. W sercu poczułem takie cieplo jak nigdy.
- A Harryci powiedzial, że to ja byłem tym wezeme? -  spytal Louis i jeszcze raz wszyscy sie rozesmielismy.
- co dzisiaj robimy bo jest dopiero poludnie? Spytalem.
*** oczami nicole ***
Na pytanie juz sie nie zasmialismyy bo bylo normalne.
- moze ppjedziemy na basen? -  zaproponowalam ale od razu tego pozaloalam.  Przeciez sie cielam i od chloru bedzie mnie pieklo jal chuj. -  albo nie.
- To jest dobry pomysl ale bedą cie bolaly rany mloda. A tego bym nie chcial.-powiezial niall.
- no wlasnie Nicole nigdzie nie jedziemy!  Przeciez by ciee bolalo albo wdaloby sie zakazenie i wtedy
- Harry! Przeciez poprawilam sie chwile po tym jak to zaproponowalam.- powiedzialam szybko przerywakoc hazie zeby nie panikowal dalej.
- jednak to prawda ze zakochany nie jest sobą. Kiedys bys tak sie nie martwil.-powiedzial liam.
- no i dobrze.
- chlopaki spokoj.- uciszyl ich niall za co bylam mu bardzo wdzieczna.- Nicole mozemy porozmawiac na osobnosci?
- oczywiscie.  Chodzmy do innego pokoju. Wy tu macue zostac a my araz przyjdziemy.
- ale nicole...
- harry nie przeginaj.  Ona kocha tylko ciebie- dodal niall i wyszlismy z pokoju. Weszlismy do sypialni moich rodzicow i usiedlismy na lozku. Nie bede ukrywala ze bardzo sie zdziwilam. Nie wiedzialam o co moze chodzic.
- o co chodzi niallerku?
- sluchaj nicole. Jestes moją przyjaciółka  i chcialbym abys mi doradzila w pewnej waznej sprawie.
- uuu niall sie chyba zakochal.
- nie tu cnie chodzi o dziewczyne. -  powiedzial a ja jeszcze bardziej sie zagubilam.. -  chodzi o to, że e jank weszlismy do twojego domu dzisiaj poszedlem szybko do kuchni zeby cos zjesc. Bardzo lubie serek topiony i znalazlem go w lodowce. Byl tam z szynko i z czosnkiem. I chodzi o to ze nie wiem ktory wybrac.
- jezuuu niaal! Myslalam ze tu chodzi o cos powaznego a ty nie wiesz jali serek wybrac na kanapke?  Zrob sobie z tym i z tym.
- a no tak. Dziekuje nicole. Jestes prawdziwa przyjaciolka. Nigdy ci tego nie zapomne. KOCHAM CI臉 NICOLE!!!!! Upss.   Mam nazieje ze harry tego nie slyszal.
- dobra chod juz glupku bo nie zdozysz zjesc. Idz na dol a ja ide do i swojwgo pokoju. -  powiedzialam i wyszlismy.  Ja poszlam do pokoju obok gdzie byli chlopaki a niall poszed do kuchni.
Gdy weszlam do pokoju zobaczylam jak wszyscy sie smieją ,  wszyscy oprócz hazzy. Zrobilo mi sie smutno, bo domyslalam sie to przeze mnie. Postanowilam zalagodzic calom sytuacje i pocalowalam go na co od razu sie rozchmurzyl. Chlopaki zaczeli gwizdac jak to oni. Nawet nie zauwazylam kiedy wrocil niall. Po chwili zakonczylam pocalunek z harrym i zapytalam nialla czy jest mu lepiej.
- Nicole jesyes prawdziwo przyjaciółką . Nie wiem co bym bez ciebie zrobil. -  odpowiedzial a ja zaczelam sie smiac. W koncu dziekowal mi za to bo pomoglam mu wybrac serek do kabapki. Chlopaki w dalszym ciogu nie wiedzieli o co chodzi. Postanowilam im noc nie mowic.
- To co moze pojedziemy do nas? -  spytal liam nco wszyscy przytaknelismy.
*** oczami harrego ***
Bylem taki szczesliwy jak nigdy dotąd . Nie moglem uwierzyc ze nicole tez mnie kocha. Wkurzylem sie gdy Niall poszedl z nią do innego pokoju. Postanowilem jednak nie dac nic po sobie poznac ale chyba nie za dobrze mi to wyszlo bo. Nicole gdy przyszla od razu mnie pocalowala. Nie powiem, że e mi się nie podobało.
Gdy przyjechalismy do nas byla dopiero 14. Postanowiłem ze cos upichce i sie odpreze. Poszedlem do kuchni.Za chwile przyszla do mnie moja dziewczyna. Nie.  Przeciez ona nie jest moją dziewczyną . Zresztą sam nie wiem. Muszę się zapytać . Chciala ni pomoc wiec sie nie sprzeciwialem. Założyliśmy fartuszki i zczelismy przygotowywanie obiadu. W pewnym momencie czauwazylem ze Nicole schudla. Nie o kilo, tylko o kilka kilogeamow.  Wiem jak ona bardzo sie tym przejmuje i martwie sie o nią. Mam nadzieje ze nie zrobila nic głupiego. Kocham ja i nie pozwole zeby jej sie cos stalo.
- Niall !!!- zawolala nicole a ten blysjawicznie zjawil sie w kuchni.
- co chcialas nicole? - spytal. Przyznam ze tez mnie to zaciekawilo.
- nakryj do stolu. Migusiem.- powiedziala i zacela sie smiac. - nie niall.  Dla pieciu osib.  Ja zjadlam przed chwil膮 . -  powiedziala zerkajoc przy tym na mnie jakby chciala zebym to potwierdzil. Ja jednak nie mialem takirgo zamiaru. Kazalem nialleeowi dostawic szosty talerz.  Zrobil to niepewnie. Nicole pewnie gp szantazuje. Ale i tak ją kocham.
Juz za chwile wszyscy siedzielismy przy stole zajadajoc obiad. Nicole nawet tego nie tknela. Co raz bardziej zaczynalem sie o nią martwic.
*** oczami Nicole ***
Nie chcialam nic zjesc bo wiedzialam zbedep wymiotowac. Wiedzialam ze chlopcy bedabaie martwoc a w hazza. Jednak chlopaki zmusili mnie r tego bym zjadla obiad.   Niepewnie i niechętnie ale to zrobilam. Zjadlam niecałe  pol talerza i juz mnie bralo na wymioty. Pobieglam szybko do lazienki. Slyszalam jak ida chlopcy i za chwile byli juz pod drzwiami lazienli harrego. Pierwszy wszedl wlasnie on a nastepnie wladowali sie wsyscy razem. Nawet nie mialam sily na nich spojrzeć . Poczulam ze ktos kleka przy mnie i obejmuje mnue ramienie.  Oczywiscie wiexor lto to byl .  Tak to byl Harry.  Bylam mu za to bardzo wdzieczna. Przez caly czas szeptal mi do,  ucha ze wsystko bedzie,, dobrze. Ja jednak się cieszylam.  To znaczylo ze tasiemiec rosnie i zaczol działać . Po niecalych 40 minutach wyszlam z lazienki podtrzymywana przez lokersa. Zaprowadzil mnie do swojej sypialni polozyl mbie w lozku.  Nie mialam sily protestowac.  Wszystko mnie bolalo. Chlopcy byli tacy opiekuńczy . Przynieśli mi herbate i kanapki. Na nie nie moglam patrzec. Wszyscybusoedli kolo mnie i przyglodali sie mi prze jakis czas.
- Mozecie sie tak na mnie nie patrzeć ? To juz mnie denerwuje.
- nie denerwuj sie to nie wskazane w twoim stanie.- powiedzial liam
- liam co ty pieprzysz.? W jakim stanie? Przeciez to tylko niestrawnosc. - powiedzialam kompletnie zdezorientowana.
- nicole posluchaj. Razem z chlopakami myslimy ze... No... Ten no...
- noco do cholery!? - spytalam juz cala podirytowana.
- Harry bedziesz tatą !!!-kryknol louos na co harry i ja wyplulismy herbate którą popijalismy. Spojrzalam na niego a on na mnie.
- chlopaki,  ja nie jestem w ciozy. A jal nawet tak to nie byloby to dziecko harrego.
- to kogo!? - zapytali wsyscy.
- nikogo! To jest tylko niestrawnoac a nir ciąża. Wiem ze jestem  duza ale nie nose w sobie jeszcze dziecka.
-właśnie chłopaki. Jesli nicole jest w ciąży to nie jest to moje dziecko. - Jak on mógl tak powiedzie膰. Przeciez go kocham. Nie rozumiem jak on mogl pomyslec ze jestem w ciąży skoro kilka godzin wczesniej wyznalam mu milosc. Nie rozumialam tego pomimo ze bardzo sie starałam. Wybieglam z pokoju pomimo bólu który przeszywal cale moje ciało. Bylam juz przy drzwiach gdy dogonili mnie chlopaki. Cos mowili ale nie zwracalam na to uwagi. Chcialam ubrac buty gdy harry wziol mnie na rece. Bilam go po plecach ale on nic sobie z tego nie robił.
- pusc mnie! Slyszysz.!? Masz mnie natychmiast puscic bo...
-nicole daruj sobie. Kazdy wie ze mu nic nie zrobisz bo za bardzo go kochasz. - wtrocil louis. Harry mu podziekowal i zaniosl mbie tam skod przed chwila ucieklam. Polozyl mnie na lozlu i zamknol drzwi. Pomimo tego ze bylam wsciekla cieszylam sie zs jestesmy sami.
-przepraszam ze Pomyslalem ze jestes w ciozy. Wybacz mi prosze.  Przeciez wiesz ze cie kocham. Wiem ze nie powinienem ale to naprawde bylo mozliwe.
-harry mi nie chodzi o to ze pomyslales ze jestem w ciąży ale o to ze mi nie uwierzyles. Poczulam sie j dziwka cp chce nie wrobic w dziecko. Przeciez wieszcze cie kocham.
- przepraszam ja nie chcialem. Prosze wybacz mi. Ja cie kocham.
- juz dawno to zrobilam glupku. - powiedzialam i pocalowalam go.- musisz zrozumieć ze cie kocham i nic tego nie zmieni.
-Nicole dziekuje za to ze jestes. Wiem ze o tym wiesz ale cie kocham. Ty mnie tez. Wiec czy chcialabys... Znaczy czy my moglibyśmy ... No wiesz... Czy my jestesmy juz....
-jezu Harry! Oczywiscie ze tak! Kocham cie ty debilu.
- ja ciebie tez kocham sloneczko. - powiedzial i jeszcze bardziej sie do mnie przysunol. Jeszcze nigdy nie bylam z nim tak blisko.  No moze wredy gdy buegalismy po salonie i polozyl sie na mnie. Trraz tez to zrobil. Nie mialam zamiaru protestowac. Calowal mnie tak zachlannie ale jednak tak czule jak nikt mnie jeszcze nie calowal. Nic sie wtedy nie liczylo. Zjechal do mojej szyi na ktorej napewno bede miala mnostwo malinek. Bic sie nie liczylo. Ta chwila mogla trwac wiecznie. Wlozyl rece pod mojo kosEzulke aby sie jej pozbgc ale przeszkodzili nam chlopaki ktorzy wesli jal gdyby nigdy nic.  Widzialam po minie harrego ze nie byl zadowolony. Szybko oderwalismy sie od siebie. Po minie harrego dostrzec moznabylo ze nie byl zadowolony.
- Nicole masz goscia. Czeka na dole. - powiedzial liam. Spojrzalam na Hazze, który tez byl tym zaskoczony.
-ja goscia?  Nie pomyliliscie sie? Przyznajcie ze chcieloscie nam przerwac rozmowe.
-alez skąd ! Nigdy nie przerwalibysmy seksu na zgodę . To znaczy rozmowy. - powiedzial louos ktory za chwilw oberwal ode mnie poduszką . - ejj. To boli. A teraz idz sie przywitaj z kolegą . - dodal. Widzocznie mowili prawde. Wstalam z lozka i zeszlam na dol.   Nie moglam w to uwierzyc. Na kanapie chlopakow soedzial Tom. Byl moim przyjaciele z polski. Bardzo sie ucieszylam ze moge go zobaczyc. Wstal od razu gdy mnie zobaczył.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za wszystko ;**

sobota, 7 grudnia 2013

Heej!
Z okazji Mikołajek (trochę się spóźniłam) mogę dodać jeszcze jeden rozdział. Nie chciałam tego robić, ale jeśli chcecie kolejny muszą być komentarze. Nie chodzi mi o chwalenie tylko o informacje że czytacie tego bloga. Nie wiem, czy jest sens go dalej pisać skoro nie mam poewności co do tego, że czyta go chociaż jedna osoba.

Rozdział 11


Zdecydowałem się przełamać i zadzwonić do Louisa. Odebrał po 2 sygnałach.

- Cześć Louis. Nie wiesz gdzie jest Nicole, bo chciałem ją przeprosić?

- Jest w szptalu. Jesteśmy przy niej i ty też powinieneś.

Gdy wypowiedział te słowa telefon wypadł mi z ręki.  Wsiadłem do auta i chciałem ruszać, ale nie wiedziałem w jakim szpitalu leży dziwczyna. Już sięgałem  po telefon, gdy nagle dostałem sms od louisa z nazwą szpitala. Bez zastanowienia zwróciłem i skierowałem się pod podany adres. Gdy do niego wpadłem od razu pobiegłem do recepcji, aby zapytać się gdzie leży najważniejsza osoba mojego zycia.  Pielęgniarka podała mi numer sali- 69. Nie miałem ochoty na śmiech. Szybko pobiegłem do sali i zobaczyłem chłopaków siedzących przy jej łóżku.  Zastanawiałem się co mam jej powiedzieć i nic nie przychodziło mi do głowy Postanowiłem jednak wejść.

*** oczami Nicole ***

Rozmawiałam z chłopakami, bo to było tylko omdlenie. Nagle do sali wszedł Harry. Chłopakom powiedziałam prawde a jemu? Nie moge tego zrobić. Przecież on kocha inną. Chłopaki i tak nie wiedzą całej prawdy. Wiedzą tylko o podsłuchanej rozmowie, a nie o tasiemcu. Lekarzom nie pozwoliłam wykonać badań, bo powiedziałam, że to omdlenie było spowodowane nieprzespaną nocą i nerwami.  Chciałam porozmawiać z Harry'm, bo bardzo mi tego brakowało . Była 1 w nocy, a oni byli przy mnie. Byłam im za to bardzo wdzięczna. Nie mogłam rozmawiać z lokersem przy chłopakach, bo nie zamierzałam wyjawić mu swoich uczuć. Zayn chyba zorientował się, że chcę pobyć z Harry'm sam na sam i dlatego powiedział:

- Chłopaki, poczekajmy na zewnątrz.

Chłopaki pokiwali głowami i wyszli z mojej sali. Harry niepewnie złapał mnie za rękę, a ja ją ścisnęłam. Tak bardzo brakowało mi jego dotyku.Bolało mnie tylko to, że nie patrzył mi w oczy.

- Harry. Przepraszam. Spójrz na mnie. Proszę.

Mówiłam, a po policzkach spływały mi łzy. On odwrócił głowę w moją stronę. Jego oczy były czerwone. Łzy spływały po jego polikach tak samo jak mi.
Patrzyliśmy sobie w oczy dopóki nie przerwał nam lekarz. Wszedł i zatrzymał się przy moim łóżku. Była 1 w nocy więc trochę mnie to zdziwiło. Zapytał się o moje samopoczucie, a następnie zwrócił sie do Hazzy.

-  Do południa przygotuję wypis dla pańskiej dziewczyny i bedzie mógł pan ją zabrać do domu.

- My jesteśmy tylko przyjaciółmi.

Powiedziałam, by sprostować wypowiedź lekarza.

- Jak jeszcze nie jesteście parą, to wkrótce nią będziecie. Pasujecie do siebie.

Powiedział i wyszedł z sali. Razem z Harrye nie ukrywaliśmy swojego zdziwienia. Nagle on przerwał tą ciszę, ktora stopniowo zaczynała mnie denerwować.

- Nicole, wybaczysz mi? Ja cię bardzo przepraszam. Ja nie chciałem, żebyś przeze mnie tu trafiła.  Wiem, że to nie jest żadne usprawiedliwienie, ale ja się naprawdę o ciebie martwiłem.

Mowil spokojnie, ale co jakiś czas po jego poliku spływały łzy.

- Harry, nie płacz.  Nie warto.  I nie musisz mnie przepraszać. Jestem tutaj, bo...  Yyy... No bo... Ostatniej nocy nie spałam i zemdlałam z przemęczenia.

Odpowiedziałam mu.

- Jak nie chcesz to nie mów, mi nie musisz sie tłumaczyć, ale co się stało, że chciałaś urwać kontakt z nami?

- Harry, powiem ci to, ale jeszcze nie teraz.  W domu ci powiem jeśli będziesz chciał mnie kiedyś odwiedzić.

-  Oczywiście, że będę chciał i to zrobię.

-  Dobrze, ale może idź do domu, zaraz trzecia. Chłopaki siedzą na korytarzu też są zmęczeni. Jedźcie do domu.

- Ja tu zostaje. Pójdę powiedzieć chłopakom, żeby jechali i za chwilę wracam.

Zgodziłam się, a on wyszedł i za 2 minuty wrócił. Złapał mnie za reke a ja zasnelam.

*** oczami harrego ***

Siedziałem przy niej i trzymałem ją za rękę.  Była moim ideałem. Nigdy nie myślałem, że pokocham tak bardzo  dziewczyne. Miałem nadzieję, że nie będzie miała koszmarów. Na szczęście tak było. Nie wiem kiedy zasnąłem.

- Kocham Cię ale nie mogę ci tego powiedzieć. Wiem że kochasz kogoś innego Harry i dlatego dziękuję, że przyjechałeś do mnie i jesteś tu ze mną. Wiem, że jestem tchórzem, bo mówię ci to gdy śpisz i nic nie słyszysz.

Nie mogłem w to uwierzyć. To mówiła Nicole. Myślałem że to jakiś głupi żart, ale nie.  Moje największe życzenie sie spełniało się w tamtej chwili. Nie wiedziałem co robić choć każdej nocy wymyślałem scenariusze do takich sytuacji. Podniosłem głowę i spojrzałem na jej zapłakane oczy.  Nie mogłem  znieść tego widoku. Jej oczy były zapłakane tak jak nigdy.

*** oczami Nicole ***

Gdy zobaczyłam jak podnosi głowę chciałam, żeby mnie tam nie było. Wszędzie, tylko nie tam. Przecież on wszystko słyszał i mnie wyśmieje. On patrzył na mnie tymi swoimi oczkami, ktore tak bardzo kocham. Nagle wstał bez słowa i wyszedł z sali. To było jeszcze gorsze.  Chciałam umrzeć. Wszystko straciło sens. Wstałam z łóżka szpitalnego,  ubrałam się po czym wyszłam ze szpitala nie mówiąc nic lekarzowi.  Pojechałam do domu i pierwsze co zrobiłam to udałam się do łazienki. Wzięłam żyletke. Sama wtedy nie wiedziałam czy chcę się zabić. Chciałam tylko żeby był przy mnie Harry,  a jak tak nie było wszystko mi było obojętne. Zrobiłam kilka cięć tak, by utworzyły literę „H". Chcialam zabracee sie za „A" ale ktoś wszedł do mojej łazienki i zabrał mi żyletke. Nie był to kto inny jak Harry. Na szczęście obok miałam drugie narzędzie, więc dyskretnie wzięłam je do ręki.

- Nie płacz kochanie.  Ja cię przepraszam.  Tak bardzo Cię kocham, ze nie mogłem uwierzyć w to co słyszałem. Myślałem, że to sen.  Proszę, wybacz mi.  Ja cię kocham. Wyszedłem, żeby kupić ci kwiaty, ale zaraz wróciłem, bo pomyślałem, że nie wiesz jakie mam plany i co do ciebie czuję. Proszę, wybacz mi.

- harry co ty mowisz!? Przecież ty mnie nie kochasz. Ja ci tylko przeszkadzam, bo ty kochasz jakąś piękną dziewczynę co ma poczucie humoru, jest miła i ma tylko same zalety.
- nie wiem skąd to wiesz, ale tak kocham taką dziewczynę i ty nią jesteś.
- to niemożliwe. Przecież ja nie jestem...
- dla mnie jesteś całym światem. Zrozum. że ja cię kocham i nic tego nie zmieni. Wstań i odłóż to jebaną żyletke. - nie mogłam w to uwierzyć. To nie prawda to tylko sen. Wbiłam sobie żyletke jeszcze bardziej ale, się nie obudziłam.
To była prawda  Moje marzenie się spełniło. Może nie tak jak to sobie wyobrażałam, ale się spełniło.
- powiedziałem, żebyś wyrzuciła tą jebaną żyletke!!! -  krzyknął, a ja rzuciłam nią o ścianę. Wstał i podał mi rękę. Pomógł mi wtać, a następnie przemył mi rany wodą, która złagodziła ten okropny ból. Nakleił mi plaster, ale ja się nie cieszyłam. Pewnie myślicie, że jestem głupia, ale nie miałam humoru, bo nic nie mówił chłopak, którego kocham. Gdy już opatrzył mi rany spojrzał na mnie, a ja dostrzegłam łzy w jego oczach. Już drugi raz płaczę przeze mnie.  Czułam się tak okropnie jak nigdy.
- Harry, dlaczego płaczesz?
- Bo cię kocham!  Nie wiem co bym zrobił, gdyby ciebie zabrakło. Proszę wybacz mi.
- Harry nie mam ci czego wybaczac.  To raczej ja cie powinnam o to prosic. Prosze nie płacz, bo nie warto.  Chodzmy do pokoju.
-  Chodzmy i porozmawiajmy. -  powiedział i udaliśmy się do mojego pokoju.
*** oczami harrego ***
Nicole prosze wysluchaj tego co mam ci do powiedzenia.- powiedzialem gdy siedzielismy w jej  na lozku.- od chwili gdy cie pierwszy raz ujrzalem to sie zakochałem. Może to głupio zabrzmi ale ucieszylem sie jak opowiedzialas nam te historie o Krystianie i Sandrze. Pojawil sie wtedy promyk nadziei, że bedziemy razem. Okazalo to sie jednak trudniejsze bo balem ci sie tego powiedziec. Nie moge znieść myśli, że przeze mnie chciałaś się zabić Mam nadzieje, że to co mówiłaś rano to prawda i że dasz mi szanse.  Marzyłem o niej odkąd cie ujrzałem. Gdy wtedy nad jeziorem zadzwonili twoi rodzice myślałem ze mnie znienawidzisz i ze strace awojo szansę. Jednak ty nawet w talieje sytuacji potrafiłaś się roześmiać i nie przyjmować się tym. Gdy opowiadaliśmy przy ognisku swoje pierwsze razy cieszyłem się jak głupi wiedząc, że śmiejesz się ze mnie i mojej wymówki o pilocie. Nie wyobrażasz sobie jak bardzo cie kocham. Nigdy bym nie pomyślał, że kiedyś to nastąpi, ale się myliłem. Jesteś dla mnie wszystkim.  Dla ciebie mógłbym odejść z zespołu. Myslalem ze wiem co to milosc ale tak naprawdę dowiedziałem się wtedy, gdy Cię ujrzałem. Mogę odejść, ale nigdy o tobie nie zapomnne bo cie kocham. -  skonczylem mowic i spojrzalem na nią. Usmiechala sie a z jej poluczlow nadal plynely łzy. Mialem nadzieje ze szczescia.
-  harry nwm co powiedziec.  Zawsze o ty marzylam. Zawsze chcialam zeby ktoś mnie pokochal pomimo moich wad i mojej choroby.  O tobie moglam tylko marzyc. Nie chcę, abyś dochodził, bo wtedy moje życie straci sens. Tak bardzo bałam ci się tego powiedzieć, ale pozwól, że teraz to zrobie.  Kocham cie. - powiedziała, a ja nie moglem w to uwierzyć.
–-–––––––––––––––––
Przepraszam was za wszystkie błedy, ale opowiadanie pisze na telefonie i kopiuję na bloga bez przypisywania na komputer.
Cdn.... .
Miłego czytanka ;**