niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 42

Witam, witam! Z góry przepraszam za to, że ten rozdział jest krótki i nic się w nim nie dzieje. Według mnie jest jednym z najgorszych. Niestety nie miałam ani pomysłu ani czasu. Pamiętam jak miałam napisane po 6 rozdziałów do przodu. Teraz jednak moja wena gaśnie. Może nie gaśnie, ale mam wiele pomysłów na drugie opowiadanie, więc się ona podzieliła. Mam nadzieję, że to chwilowe.
No to miłego, krótkiego czytania.

===================

W Londynie Matylda i Adam wzięli kilka dni wolnego. Mogli sobie na to pozwolić, gdyż nie mieli pracodawcy. Byli właścicielami sieci restauracji. Przynosiły im wiele zysku i dlatego nie musieli pracować minimum 5 dni w tygodniu. Lecz gdy brali się do pracy przez większość czasu nie bywali w domu. Nie przeszkadzało im to. Przecież mieli jedną córkę, która była najlepszą uczennicą w klasie, miała chłopaka. Tak właśnie myśleli. Twierdzili, że do tego właśnie są stworzeni. Takie życie było wspaniałe, bez większych trosk. Lecz wszystko zmieniło się, gdy Matylda zaszła w ciążę. Na początku się cieszyli. Później jednak zaczęli myśleć o pracy, wydatkach, "zarwanych" nocach i ich początkową radość zastąpiło przygnębienie. Wiedzieli, że ich córka marzyła o rodzeństwie i Matylda chciała się poświęcić. Lecz jej mąż przekonał ją, że nie warto mieć kolejnego dziecka. Można się jego pozbyć. Niestety nie  spodziewali się, że przez aborcję stracą syna, a także córkę.

- Adam, dlaczego my to zrobiliśmy?

Zapytała zrozpaczona Matylda. Po raz pierwszy pomyślała o małym chłopczyku, który mówi do niej mama. Lecz tak już nie będzie. Zaczęła żałować tego co zrobiła. Przecież to tak naprawdę od niej wszystko zależało.

- Kochanie... Przestraszyliśmy się... I przez to straciliśmy oboje dzieci. Musimy wszystko jej wytłumaczyć.

- Ale co? Co mamy jej powiedzieć!? Jak wytłumaczyć to, że nie chcieliśmy, aby jej brat przeżył. Przecież wiedzieliśmy, że zawsze chciała mieć brata. A gdy wmówiliśmy jej, że poroniłam... Ona się załamała... Co my teraz zrobimy do cholery?

- Nie wiem, może po prostu dajmy jej czas. Zrozumie, że nie mogliśmy pozwolić na to, by on się urodził. Jest mądrą dziewczyną.

- Wiem i dlatego nam nie wybaczy.

Zakończyła rozmowę Matylda, a z jej oczu popłynęły łzy. Nie mogła uwierzyć, że to zrobiła. Wtedy straciła wszystko. Krótko mówiąc zniszczyła sobie życie.
Adam natomiast była przygnębiony, ale miał nadzieję, że córka im wybaczy. On też tego żałował. Nie chciał syna. Przecież każdy mężczyzna marzy o potomku. Ale nie. On nie miał czasu. Żałował, że namówił żonę i miał do niej żal za to, iż się zgodziła i znalazła lekarza. To nie powinno mieć miejsca. Obydwoje wiedzieli jak szczęśliwa była ich córka. Nie mieli jednak odwagi, by doprowadzić sprawę do końca.

                          *****

- Krystianku, co ty taki smutny?

Zapytała Sandra. Odwiedziła swojego chłopaka i została go w dość kiepskim stanie.

- Nic. Daj mi spokój!

Warknął podirytowany chłopak. Sam nie wiedział co go przygnębia. Przecież dostał od rodziców Nicole tyle pieniędzy, że nie musi oszczędzać przez najbliższe kilkanaście miesięcy. Uśmiechnął się w myślach. "Tak. To była dobra inwestycja." Przypomniał sobie minę swojej byłej dziewczyny.
Poznali się w bibliotece. Wiedział, że jak nie było jej z chłopakami to będzie właśnie tam. Czytała. Usiadł obok niej i tak się zaczęło. Nie miał wyrzutów sumienia. Zakładał się o wiele dziewczyn. Jednak nie pomyślał, że nawet jak będą parą to ona nie będzie chciała. Nie mógł przegrać, więc ją zgwałcił. Pamiętał jak płakała, wyrwała się i krzyknęła. Krzyknęła, ale tylko raz. Później milczała. Przez cały czas z jej oczu płynęły łzy. Czy żałował? Nie, teraz też nie. Przecież byli parą, należało mu się. Gdy tylko usłyszał o ciąży i aborcji postanowił to wykorzystać. Nie żałował też tego, że to już się skończyło. Był pewien, iż dziewczyna się wyprowadzi. "Pewnie do tego pedałka." pomyślał Krystian. Co ona w nim widziała? Zadawał sobie to pytanie od momentu, w którym go uderzyła. Widział w jej oczach nienawiść. A od nienawiści bardzo blisko do miłości. Tak przynajmniej mówią. Ale on nie chciał miłości. On chciał... Zresztą on nic od niej nie chciał. Przecież to, że wyładniała i pokazała pazurki nic nie znaczy. Ma Sandrę, którą musi się teraz zająć. I z takim celem spojrzał na swoją dziewczynę.

                           *****

Ósemka przyjaciół siedziała przy stole rozmawiając na temat znajomych Nicole ze szkoły. Szukali podejrzanego. Kto mógłby wykorzystać aborcję Matyldy do tak okrutnych celów? Nikt niestety nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.

- Szybko nie skończymy. Nawet nie wiemy co dalej. Nicole nawet nie potrafię ci pomóc. A to przecież powinno być na...

- Harry, skończ już. Mówiłam Ci co o tym myślę i przestań to znowu robić. To nie twoja wina. A poza tym nasz krąg się za chwilę pomniejszy.

Wszyscy spojrzeli na dziewczynę z zaskoczeniem. Nikt nie wiedział co brunetka ma na myśli.

- Nicole, o czym ty mówisz?

- Harry, pamiętasz moje zakończenie roku? Trudno mi to przyznać, ale myślę, że to jeden z moich kolegów, z którymi rozmawiałam. Albo Tom. Jeszcze dokładnie nie wiem.

- Dlaczego tak myślisz?

Zapytała Gemma. Nicole zaskoczyła wszystkich. Nawet samą siebie.

- Nie mam pojęcia. Chyba intuicja. Cholera! Ja przecież nie wierzę w takie rzeczy. Ale naprawdę tak myślę. Musimy jeszcze wytypować mojego podejrzanego kolegę z klasy, a później porównamy z Tomem.

- Nicole, jeżeli ty jeszcze nie byłaś na żadnym wykładzie, a to co mówisz okaże się prawdą to chyba nie zjem żelków przez 3 dni.

Oznajmił poważnie Niall, na co wszyscy się zaśmiali. Dziewczyna przytaknęła zgadzając się na taki układ. Podobał się wszystkim.

- No to do roboty! Nicole, dziękuję. Dzięki Tobie zjem jego żelki.

Krzyknęła uradowana Gemma i wszyscy wybuchnęli śmiechem. Harry mrugnął do swojej siostry, a ona bezbłędnie odczytała jego myśli. Dziękował jej za to, że udało jej się rozluźnić atmosferę i sprawić, że jego dziewczyna znów się śmieje. Wiedziała, że jej brat chce tego słuchać do końca swojego życia. Zgadzała sue z nim w 100 procentach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz