niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 27

- Nicole, nie wiem co powiedzieć.

Powiedziała Eleanor. Wciąż była w ogromnym szoku. Po tym wszystkim co usłyszała postanowiła, że zrobi wszystko, by nikt więcej nie skrzywdził jej przyjaciółki. Zbyt wiele przeszła i wycierpiała. Jeśli Harry ją zostawi to okaże się największym kretynem świata.

- Nie musisz nic mówić. Chciałam się wygadać. Przepraszam, że spadło na ciebie.

- Nicole, posluchaj mnie. Nie znam osoby, która przeżyła tyle co ty. Masz dopiero 18 lat, a jesteś bardziej doświadczona przez los niż nie jeden starzec. Nie wiem jak ty to robisz, ale podziwiam Cię za to, że potrafisz się uśmiechać i robisz to bardzo często. Chciałabym, aby moja córka potrafiła radzić sobie z problemami po tobie niż po mnie. Ja zawsze płacze i każdy uważa mnie za taką delikatną. Nie chcę jednak, by moje dzieci się okaleczały. Powiem im, że to dzięki tobie staram się być dla nich wsparciem w każdym momencie ich życia.

Gdy Eleanor skończyła mówić spojrzała na przyjaciółkę. Nicole siedziała na łóżku i nadal wpatrywała się w plakat. Po jej makijażu zostały tylko czarne ślady na policzkach. Eleanor cieszyła się, że ta w końcu się otworzyła. Nie wiedziała co takiego zrobiła, ale wiedziała, że Nicole powiedziała jej o tym wszystkim po dużym zastanowieniu i po ogromnym zaufaniu, którym obdarzyła dziewczynę.

- Dziękuję. Lepiej powiedz swoim przyszłym dzieciom, że wspierasz ich, bo nie chcesz ich traktować tak jak była traktowana ich ciocia. Oczywiście mogę sobie nadać ten tytuł, prawda.?

- Dziewczyno, czy ty musisz żartować nawet w takiej chwili.?

Powiedziała Eleanor i przytuliła przyjaciółkę. Ta wtuliła się w nią i szepnęła:

- To dzięki chłopakom się nie zabiłam. To oni byli dla mnie wsparciem choć tak naprawdę nie wiedzieli o moim istnieniu. Do końca życia będę dziękowała za to Bogu.

- Dobra, to teraz opowiedz mi wszystko ze szczegółami i pozbędziesz się złych wspomnień z głowy. Nie bój się. Nikomu nie powiem.

                        ********

- No to chłopaki, co oglądamy?

Zapytał przyjaciół Niall. Wszyscy siedzieli w hotelu i nie wiedzieli co robić.

- Włącz cokolwiek, a później idziemy spać. Musimy się wyspać na jutro.

Powiedział Liam i tak zrobili. Nie mieli ochoty na horror, więc włączyli komedię. Trwała ona około 90 minut. Po tym czasie włączyli telewizor i po kolei poszli brać prysznic.
Zajęło im to 50 minut.
Potem się położyli i zasnęli. Tylko Harry nie mógł zasnąć. Cały czas myślał o Nicoli.
Nie wiedział o niej tak dużo jak ona o nim. Ona miała możliwość czerpania wiedzy na jego temat z wywiadów, a on wiedział tyle, ile mu powiedziała. Nie posądzał jej o kłamstwo, ale o to, że nie powiedziała mu wszystkiego. Był pewien, iż zrobiła to dlatego, aby on się nie martwił. Postanowił ją chronić przed wszystkimi niebezpieczeństwami, na które jest narażona.
Nie wyobrażał sobie życia bez tej pulchnej dziewczyny, ponieważ to właśnie ona nadawała jego życiu prawdziwego sensu.
Harry, myśląc o swojej ukochanej zasnął.

                      ********

- Eleanor, która godzina jest u chłopaków.?

Zapytała Nicole przyjaciółki. Były nieźle wstawione, ponieważ chciały zapomnieć o przytłaczającym ich świecie.

- Skoro u nas jest 2, to u nich jest około, 23. Na pewno już śpią, bo jutro mają wywiad i rozpoczęcie trasy.

- Masz rację. Może chodźmy już spać, co?

- Dobra, ale jeszcze tylko po jednym.

Powiedziała Eleanor, która była w nieco gorszym stanie niż Nicole, która pokiwała głową. Dziewczyny wypiły jeszcze po ostatnim kieliszku wódki i położyły się spać.

                     ********

Promienie słoneczne dostały się do sypialni, w której spały dwie nietrzeźwe, młode kobiety.
Nicole zaczęła otwierać oczy, ale ból głowy był nie do wytrzymania. Po kilku próbach udało jej się jednak podnieść powieki.
Wstała z łóżka, wzięła ubrania i udała się do łazienki.
Oczywiście, gdy tylko weszła do łazienki położyła się i zaczęła ćwiczyć. Po 400 brzuszkach wzięła prysznic.
Wytarła mokre ciało, wyruszyła włosy i zabrała się do robienia makijażu. Jak zwykle był taki sam. Delikatny podkład, czarne kreski, bardzo długie rzęsy, ale naturalne i usta muśnięte delikatnym błyszczykiem.
Weszła na wagę i zobaczył, że wskazuje ona 85 kg.
Od kiedy w jej organizmie pojawił się tasiemiec, schudła około 7 kilogramów.
Było to lepsze niż nic. Miała tylko 179 centymetrów wzrostu i nadwaga była widoczna.
Ubrała czarne rurki, a do tego czerwoną koszulę w kratę. Na nogi założyła swoje ulubione, białe szpilki i wyszła z łazienki.

- Eleanor, wstawaj. Ogarnij się, a ja zrobię śniadanie. Mam genialny pomysł.

Powiedziała po czym skierowała się na dół. Wiedziała, że jej rodziców nie będzie w domu, ale się pomyliła.
Po cichutku zeszła ze schodów, aby nie zdradzić swej obecności.

-  Musimy to zrobić, bo inaczej Nicole się dowie i nas znienawidzi. Musimy zapłacić, albo jej to powiedzieć.

Mówiła mama dziewczyny.

- Ale co jej powiemy? Słuchaj Nicole, ale my zabi...

W tym momencie po całym domu rozległ się krzyk przerażonej Nicoli.

=================

Witajcie!
Miałam dodać wcześniej, ale nie miałam pomysłu jak zakończyć ten rozdział. W końcu jednak mi się udało. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale mam nadzieję, że jest znośny.
Mimo wszystko chciałabym, by został skomentowany.
Za wszystkie komentarze baaardzo Dziękuję ;*
Ale się rozpisałam. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz