niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 28

Nicole stała i podsłuchiwała. Nie miała pojęcia o czym rozmawiają jej rodzice. Gdy nagle to się stało.

- Ale co jej powiemy? Słuchaj Nicole, ale zabi....

Lecz Nicole nie usłyszała co dalej, bo zobaczył, że na swojej ręce ogromnego, czarnego pająka.
Właśnie z tego powodu tak krzyknęła. Pająków bała się od dziecka. Ale to nie było najważniejsze. Nie wiedziała co myśleć o rozmowie rodziców, którzy zaraz po krzyku swojej córki przerwali rozmowę i ruszyli w jej stronę.

-  Co się stało córeczko?

Zapytał tata dziewczyny, Adam. Był przerażony, ale nie dał tego po sobie poznać. Gdyby Nicole się dowiedziała, że jej rodzice...
„Nie, ona nie może się dowiedzieć i się nie dowie! " Powiedział w myślach pan Adam kończąc rozmyślania.

- Nic się nie stało. Po prostu zobaczyłam pająka. A wy dlaczego nie jesteście w pracy?

-Właśnie wychodzimy. Pa córeczko.

Powiedziała Matylda, mama brunetki i pocałowała córkę w policzek.
Następnie rodzice Nicoli wyszli jakby nic się nie stało.
Dziewczyna była w szoku, bo nie spodziewała się tego po własnych rodzicach.
Postanowiła załatwić to później. Weszła do kuchni i zaczęła przygotowywać śniadanie dla siebie i Eleanor. Zrobiła kilka wiosennych kanapek i zaparzyła po kubku herbaty.
Eleanor zeszła po 15 minutach i obie zaczęły jeść śniadanie.

- Nicole, to ty tak krzyczałaś?

Zapytała po chwili milczenia dziewczyna Louisa.

- Tak, podsłuchiwałam rozmowę rodziców i.... No nie patrz tak na mnie. Zaraz ci powiem o czym rozmawiali. No i stałam, a na ręce zobaczyłam pająka. Coś strasznego.

Po ostatnim zdaniu Eleanor wybuchła śmiechem. Ona nie była się pająków, ale też nie pajała do nich miłością. Nie krzyczała jak widziała pająka, ale do ręki go nie brała. Oczywiście, jeżeli chodziłby po niej jakiś pajączek też by się przestraszyła.
Nadal patrzyła na przyjaciółkę z rozbawiwniem. Nicole mierzyła ją wzrokiem, ale już za chwilę obydwie śmiały się i wesoło rozmawiały.
Gdy skończyły posiłek postanowiły iść na spacer, a potem do kina.

- To co, do parku?

Zaproponowała Eleanor.

- Pewnie. Po drodze pójdziemy po kawę. Znaczy ja po herbatę.

- Nie lubisz kawy?

- Nie, nie lubię. Nigdy nie podobał mi się ten zapach dlatego staram się go unikać, ale dla ciebie trochę pocierpię.

Odpowiedziała Nicole zdziwionej przyjaciółce. Wiedziała, że trudno jest uwierzyć młodej dziewczynie, która mówi, że nie lubi kawy, a nawet jego zapachu.

- Ale przecież, gdy pierwszy raz się spotkałyśmy to piłyśmy kawę.

- Wtedy była pierwsza kawa w moim życiu. Blee.

Powiedziała Nicole.
Dziewczyny wyszły z domu i skierowały się do kawiarni, by kupić kawę i herbatę na wynos. Następnie udały się do parku, gdzie usiadły na ławce i delektując się gorącymi napojami zaczęły rozmowę. Nicole opowiedziała przyjaciółce o rozmowie rodziców, którą podsłuchała, a potem zmieniły temat na bardziej przyjemny.

                    *********

Piątka chłopaków właśnie się budziła. Była za kwadrans dziewiąta. O 11 mieli jechać na wywiad, a potem przygotować się do koncertu rozpoczynającego trasę koncertową.
Niall wstał pierwszy, więc poszedł wziąć prysznic, a następnie zaczął budzić przyjaciół. Z Zaynem było najtrudniej, dlatego zaczął właśnie od niego. Gdy irlandczyk wykorzystał wszystkie możliwe sposoby, usiadł na łóżku Zayna.
Harry, Niall, Louis i Liam obserwowali całą scenę z zaciekawieniem, ale i rozbawieniem. Gdy czekali w napięciu na to, co zrobi blondyn on pochylił się nad mulatem, a następnie zaczął śpiewać piosenkę Little Mix. Bardzo dobrze mu to wychodziło. Pozostali podeszli do łóżka i również zaczęli śpiewać.
Zayn, gdy zorientował się co jest grane podniósł się do pozycji siedzącej i patrzył na swoich przyjaciół z zespołu wzrokiem bazyliszka.

- Idę wziąć prysznic.

Powiedział mulat i skierował się w stronę drzwi, a reszta zespołu wybuchła śmiechem.

- Niall, jesteś genialny!

Powiedział Liam. Harry i Louis zaczęli przytakiwać chłopakowi i ponownie wybuchnęli śmiechem.

- Tak, wiem jestem niezastąpiony.

Powiedział irlandczyk, gdy przestali się śmiać.

- Dobra, ruszamy nasze seksowne tyłki i idziemy się szykować.

Zadecydował Tomlinson, po czym wszyscy wstali i skierowali się do walizek. Nie rozpakowywali się, bo nie wiedzieli w tym sensu. Założyli pierwszy lepszy zestaw i skierowali do do drzwi łazienki, z której wyszedł Malik. Spojrzał na nich i podszedł do Nialla.

- Niall, przyjacielu. Jak powiem Perrie, że śpiewałeś jej piosenkę to na pewno się ucieszy, ale jeszcze jedna taka pobudka to powiem menadżerom, żebyśmy nie chodzili do Nando's, bo to ci szkodzi na psychikę.

Powiedział śmiertelnie poważnie Malik. Widząc jednak przestraszoną twarz Nialla wybuchnął śmiechem.
Jednak stał tak przez chwilę, dopóki Harry nie pomachał mu przed oczami i nie powiedziała, że idzie się ogarnąć, a potem wszyscy idą na śniadanie.

- Śniadanie!? Tak, śniadanie. A ty Malik tak się nie ciesz.

Powiedział irlandczyk.
Po 40 minutach wszyscy byli gotowi, więc udali się do hotelowej restauracji.
Była ona ogromna. Miała beżowe ściany i brązowe dodatki. Krzesła były ciemno brązowe, a kolor stołów był podobny do jasnego brązu, choć było widać trochę beżu.
Były duże okna, przez które chłopaki mogli dostrzec swoje fanki. Harry pomyślał o Nicoli, gdy tylko spojrzał na szczęśliwe dziewczyny i na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a w policzkach dwa głębokie dołeczki.
Zajęli miejsca na końcu sali po czym złożyli zamówienie.
Co chwilę wyglądali przez okno, by pomachać swoim fankom.
Gdy kelnerka przyniosła zamówienie zaczęli jeść i rozmawiać, przez co co chwilę wybuchali śmiechem.
Atmosfera była bardzo przyjemna. Ale nie ma co się dziwić. W końcu każdy miał przy sobie najlepszych przyjaciół.

==================

Heej, mam nadzieję, że się spodoba. Komentujcie. Nawet nie wiecie ile przyjemności sprawia czytanie waszych opinii na temat każdego z rozdziałów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz