czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 9


W domu 1D.

Weszlismy do domu. Chciałam choć troszkę się im odwdzięczyć i dlatego postanowiłam zrobić obiad. Poszłam do kuchni i wzięłam sie do roboty. Po kilku minutach poczułam na biodrach dotyk, od którego robi mi się cieplej w sercu. Na szyi poczułam oddech i przeszły mnie ciarki.
-Harry, ja też cię lubię ale chcę zrobić obiad. Możesz sobie gdzieś pójść?
-już sobie idę. - odpowiedział mi, ale nie odsunął się ode mnie nawet o milimetr.
-hazza! O co ci chodzi?
-pójdę jak dostane nagrodę. Buziak chyba jest odpowiedni, jak myślisz? - wcale mnie nie zaskoczył. Wiedziałam, że taki jest, ale nigdy nie pomyślałabym, że powie coś takiego do mnie. Odwróciłam się tak, że stalismy przodem. Chciałam posmakować jego ust, ale pocałowałam go w policzek. On jednak wskazał na usta uśmiechając się tak słodziutko. Popatrzyłam na niego kpiącym wzrokiem ale zrobiłam tak jak chciał. Musnęłam jego usta i już chciałam się odsunąć, ale on mnie przytrzymał i oddał pocałunek. Nie broniłam się. To była jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Oboje bardzo zaangażowaliśmy się w ten pocałunek chcąc uszczęśliwić tę drugą stronę. Bynajmniej ja tak chciałam, bo on niekoniecznie. Przerwało nam kaszlnięcie, które wydobywało się z gardła Nialerka. Oderwaliśmy się od siebie. Niall patrzył na nas z zaszkoczeniem ale na twarzy miał ogromnego banana.
-No co się patrzysz? Harry już wychodzi. - powiedziałam, a hazza wyszedł z kuchni. Zanim jednak to zrobił szepnął mi na ucho, że jeszcze to dokończymy.
-Niall za kilka minut będzie obiad. Możesz już wyjść.
- Ok już idę, ale Hazzy tu już nie wpuszcze, bo nie dokończysz tego obiadu.- oznajmił z bananem na twarzy i wyszedł z kuchni. Już za chwilę wszyscy siedzielismy przy stole i zajadaliśmy obiad. Zrobiło mi się smutno na myśl, że muszę wracać do domu.
- Chłopaki, który mnie odwiezie do domu ?
- nikt. Zostajesz u nas.- powiedział Louis.
- ale ja muszę.
- nie musisz. Zostajesz u nas. Twoi rodzice wracają dopiero za kilka dni więc będziesz się nudziła sama w domu.- odpowiedział, a ja nie miałam ochoty się z nim kłócić.Zgodziłam się, bo nic innego mi nie pozostało.
 - Chłopaki, nie uwierzycie co zobaczyłem w kuchni jak wszedłem pospieszyć Nicole z obiadem. - powiedział Niall, a ja i Harry chrząkneliśmy i kopnęliśmy blondaska pod stołem.- aua! To boli, ale i tak im powiem. Wchodzę do kuchni, a tam Hazza i Nicole migdalą sie w najlepsze. Najgorsze jest to, że przez loczka obiad jest później niż miał być.- powiedział, a chłopaki wybuchnęli śmiechem. Ja spojrzałam na loczka, a ten na mnie. Uśmiechnęliśmy się do siebie i jedliśmy dalej.
- Niall dobrze, że pilota nie szukali- powiedział Louis, a ja wybuchłam śmiechem. Po obiedzie znowu graliśmy w butelkę. Na początku butelka mnie omijała, ale później Zayn zakręcił tak, że wypadło na mnie. Wzięłam wyzwanie, bo on mógł się zapytać czy kocham Harry'ego. On jednak nie był taki głupi. Kazał mi go pocałować. Zrobiłam to z przyjemnością. Później też się z nim całowałam. To znaczy on całował się
ze mną, bo wziął wyzwanie od Louisa. Nie ukrywając ja całowałam się ze wszystkimi, bo byłam jedyną dziewczyną. Jednak najwięcej z loczkiem. Bardzo mi się to podobało. Obejrzeliśmy jeszcze jakiś film. Wybraliśmy komedię romantyczną. Była naprawdę śmieszna. Oczywiście w romantycznych scenach chłopcy naśladowali aktorów co powodowało, że śmiałam się jeszcze bardziej. Poszliśmy spać do swoich pokoi.

*** oczami Harrego ***

Przebudziłem się o 3 nad ranem. Postanowiłem sprawdzić co u Nicoli, bo przez te dwie noce o tej porze byłem blisko niej. Gdy         podszedłem pod drzwi jej pokoju usłyszałem te same krzyki. Wszedłem bez pukania i położyłem się obok niej.
- ej mała znowu to samo?- spytałem się, a ona zaczęła sie budzić. Łzy spływały po jej policzkach. Ledwie łapała oddech.
- Harry przepraszam. Znowu śniło mi się, że....
- nie kończ ślicznotko. Wszystko dobrze. Ja tu cały czas jestem. I zawsze tak bedzie. Nie musisz sie o to martwic rozumiesz ?
- ha... Harry dlaczego nie może mi się przyśnić coś normalnego ?
- spokojnie kochanie. Wszystko dobrze.
Ta się we mnie wtuliła, a ja zacząłem śpiewać. Chwilę potem już spaliśmy wtuleni w siebie. Gdy rano otworzyłem oczy zobaczyłem ją śpiącą. Usmiechnąłem się na ten widok, a ona otworzyła oczy.
- Harry dlaczego my leżymy razem? Czy my w nocy...
-  nie śliczna. Nic między nami nie zaszło. W nocy postanowiłem sprawdzić, czy śpisz, bo przez ostatnie dwie noce budziłaś się z koszmarami. Gdy podeszłem pod drzwi twojego pokoju usłyszałem twój płacz, więc wszedłem i cie uspokoiłem. Wybacz, ale też zasnąłem.
- dziekuje Harry.
- za co dziękujesz? Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- Dziękuję za to że jesteś. - powiedziała i przytuliła się do mnie. Ja podniosłem jej głowę tak, że patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- I pamiętaj, że zawsze będę. Obojętnie, czy będziesz tego chciała, czy nie.
- Ta zbliżyła odległość pomiędzy nami, a ja wpiłem się w jej usta. Smakowały tak dobrze. Oddała mi pocałunek, ale potem natychmiast oderwała nasze wargi.
- zawsze bede tego chciala. Chodźmy na dół, zrobimy śniadanie. Tylko  najpierw sie przebiorę.
- Dobrze ślicznotko.

*** oczami Nicole ***

Nie wiem co się ze mną dzieje. Znowu pocałowałam Hazzę. Bardzo mi się to podoba, ale jemu na pewno nie. Chociaż teraz to on zaczął. Nie, on mnie nie kocha. To ja go sprowokowałam przybliżając nasze twarze. Mniejsza z tym. Co ja mam ubrać?
Wiem. Jest gorąco, bo są wakacje. Ubrałam na siebie granatowe shorty z wyższym stanem, a w nie włożyłam koszulę w czarno białą kratkę. Do tego wybrałam czarne szpilki i kilka dodatków. Nałożyłam lekki makijaż i rozpuściłam włosy. Gdy wyszłam z łazienki loczka już nie było.
Zeszłam na dół i zobaczyłam go owiniętego fartuszkiem kuchennym. Wyglądał tak seksownie. Nicole stop! Znowu to robię. Myślę o nim. Tak zakochałam się i to jeszcze jak. Muszę się z tego wyleczyć. Zacznę od jutra.
Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Ten podskoczył, bo mnie nie słyszał.
- Do roboty a nie!- krzyknął nawet sie nie odwracając.
- skoro ci się nie podoba to jak przytulam to nie licz nawet na buziaka w policzek.
-Ej mała ja żartowałem. Miałem na myśli to, że przydałaby mi się pomoc - powiedział po czym odwrócił się patrząc na mnie. - wow Nicole pięknie wyglądasz.
- Nie piepsz tylko daj mi fartuszek. No szybciej. - powiedziałam. Podał mi fartuszek i wzieliśmy się do pracy. Harry nic nie mówił, więc postanowiłam to zmienić. Rzuciłam w niego mąką, a ten oczywiście mi oddał. Gdy uciekał przede mną wpadł na szklanke soku. Miał całą mokrą koszulkę. Zaczęłam się śmiać na co on zaczął mnie gonić. Zanim jednak to zrobił ściągnął koszulkę. Zobaczyłam jego umięśniony i wytatuowany tors. Oczywiście już za chwilę się ocknęłam i z powrotem zaczęłam uciekać. Złapał mnie jednak bardzo szybko i zaczął gilgotać
- harry przestań!
-a co bede z tego miał?
-Zrobie wszystko tylko mnie pusc! Blagam!
- skoro wszystko to hmmm. Pomyślmy.... Okej. - jednak harry nadal na mnie leżał.
 W pewnym momencie przybliżył się do mnie i znowu smakowałam jego warg. To chyba był najlepszy z  najlepszych pocałunków jakie z nim przeżyłam. Nie wiem kiedy byśmy to przerwali, ale na pewno nie prędko. Przerwaliśmy słysząc śmiechy chłopaków dochodzących ze schodów. Momentalnie wstaliśmy i poszliśmy do kuchni gdzie paliły się omlety.
- no i co sie cieszycie? Nigdy nie widzieliscie rozmawiających przyjaciół? - spytałam się chłopaków na co wybuchnęli jeszcze większym śmiechem.
- no to chodź porozmawiamy sobie tak jak rozmawiałaś z Hazzą.
- powiedzial Louis wykonując przy tym ruch brwiami, który miał w nawyku wykonywać dosyć często.
- teraz robię śniadanie, bo wy oczywiscie musieliście stać na schodach i żaden z was nie poczuł z kuchni spalenizny!!!- krzyczała. Chłopaki zauważyli, że nie jest mi do śmiechu i przeprosili nas. Usiedli grzecznie przy stole, a ja wybuchłam śmiechem wraz z Harry'm, który do tej pory smażył nowe omlety. Oczywiście chłopcy długo jeszcze rozmawiali o tym co byśmy robili gdyby oni nie weszli. Razem z Harry'm mieliśmy już tego dość.
- jeszcze sie nie szukaliśmy pilota!!!- krzyknęliśmy z Harry'm w tym samym momencie co wywołało u każdego kolejną porcje śmiechu. Następnie poszłam się spakować, bo właśnie dzisiaj miałam wracać do domu. Chłopcy nie chcieli się zgodzić, ale po dosyć dobrej argumentacji odopuścili mi. Powygłupialiśmy się jeszcze chwilkę i postanowiliśmy, że wszyscy pojedziemy do mnie. Cieszyłam się, bo  na tym samym osiedlu co ja mieszkał Krystian i Sandra. Zgadłam, jak pojechaliśmy pod mój dom oni akurat spacerowali pod moim oknem. Chłopaki wiedzieli, że to oni i jak to oni postanowili coś odwalić. Harry otworzył mi drzwi i objął w pasie. Chłopaki zaczęli krzyczeć zdania typu. " Hazza ty sie tak nie podlizuj ona i tak jest twoja! Albo " Harry w nocy nie byłeś taki delikatny, słyszeliśmy! ". Razem z lokowatym z trudem powstrzymywaliśmy się od śmiechu. Sandra z Krystianem cały czas nas obserwowali. Gdy byliśmy już przed drzwiami Harry siłował się, by trafić kluczem, bo śmiech mu to  uniemożliwiał Louis zabrał mu klucz i wrzasnął:
- w nocy jakoś trafiłeś, a teraz nie możesz!?- ja z lokowatym spojrzeliśmi na siebie i wybuchnęliśmy jeszcze większym śmiechem. Louis otworzył drzwi i wszyscy wbiegliśmy do domu. Wszyscy zaczęliśmy śmiać się tak jak jeszcze nigdy. Gdy się uspokoiliśmy  postanowiłam iść do sklepu, bo stwierdziłam że nie mam nic w lodówce.
- Chłopaki, idę do sklepu. Bądźcie grzeczni. Li, wierzę w Ciebie.- powiedziałam, gdy ubierałam na siebie koszulę w kratę, bo było już dosyć chłodno. Harry chciał iść, że mną, ale nie zgodziłam się. Wiedziałam, że w okolicy mają dużo fanek i nie chciałam ich narażać na styczność z nimi, ponieważ bałam się o moich chłopców. Do sklepu miałam jakieś 8 minut drogi, więc stwierdziłam, że nie będzie mnie długo. Głupia nie pomyślałam, że im starczy 30 minut na zdemolowanie mojego domu, a zwłaszcza garderoby. Gdy wróciłam do domu na dole nikogo nie było. Zaniosłam zakupy do kuchni i udałam się do swojego pokoju. To co tam zobaczyłam było nie do opisania. Po całym pokoju porozwalane były moje ubrania. Do łóżka przywiązany był Liam. Odwiązałam go i chciałam zasypać go wieloma pytaniami, ale zaniemówiłam po tym jak zobaczyłam chłopaków wychodzących z łazienki. Każdy ubrany był w moje ciuchy. Louis miał na sobie mój sweterek w paski. Zayn moja skórę. Harry z Niallem natomiast byli w sukienkach. Mało tego każdy miał stanik i buty. Wstałam, a oni nie wiedzieli jak się zachować. Li jednak pokazał im aby zdjęli ubrania, a oni oczywiście poszli za jego radą. Postanowiłam każdemu z nich dać karę.
- dobra chłopaki, zapomnijmy o wszystkim.
- powiedziałam, a w ich oczach pojawiła się nadzieja.
- oh Nicole dzięku...- przerwała im.
- zapomnijmy, ale najpierw dostaniecie kare. Niall nie dostaniesz żelek, które kupiłam, Louis nie dostanie marchewek, Zayn nie przejrzy się dzisiaj w lusterku, a Harry hmm.
- zero całusów przez tydzień. - krzyknął Liam. Każdy spojrzał na niego nie ukrywając zdziwienia. W końcu z jego ust usłyszeć takie coś to rzadkość. Mi natomiast spodobał się ten pomysł.
- dziekuje Liam. Słyszeliście jakie macie kary chłopcy? - powiedziałam, a oni oburzyli się na te wiadomości. Jednak ja nic na to nie poradzę. Zasłużyli sobie.
- niech ci będzie. A co robimy?
- pomyślałam, że może chcecie zostać u mnie na noc. Oczywiście jeśli chcecie.
- taaaak !!!- krzyknęli, a ja wiedziałam, że będę miała dużo sprzątania.
- dobra. To ja z Liamem pójdę zrobić przekąski do filmu, a wy w tym czasie poskładacie moje ciuszki. - powiedziałam po czym wzięłam za rękę Liama i udaliśmy się do kuchni.
Zrobiliśmy Pop Corn, chipsy wyłożyliśmy na miskę i zanieśliśmy do salonu. Zajęło nam to jakieś 15 minut. Postanowiliśmy z Liamem, że zorganizujemy seans Harry'ego Pottera. Chłopaki ucieszyli się, gdy to usłyszeli. Postanowiliśmy uatrakcyjnić nasz seans i każdy przybrał rolę z filmu.
Ja byłam Hermioną, bo jako jedyna dziewczyna musiałam. Postanowiliśmy też, że zagram w niektoryche momentach Ginny. Lokers był Potterem a Louis Ronem. Liam był Crabem, Niall Draconem, a Goylem był Zayn.
_________________________
Przepraszam za taką długą niobecność. Teraz prawdopodobnie rozdziały bd dodawała co tydzień.
Miłego czytanka
CDN;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz